Od zawsze wiedziałam, że mój Michał nie lubi kotletów mielonych. Zresztą na początku znajomości Misiek był bardzo wybredny, tylko kurczak i gulasz. I koniec! Tak więc, gdy zamieszkaliśmy razem gotowałam na przemian kurczaka lub mięso w sosie. Szybko znudziło mi się i zatęskniłam za bardziej urozmaiconym menu. W końcu przygotowałam upragnione mielone z myślą, że najwyżej nie zje, ale mi też się coś należy. Gdy zobaczył kotlety mina wskazywała wielkie rozczarowanie. Jednak nałożyłam mu porcję. Jakież było moje zdziwienie, gdy poprosił o dokładkę! Teraz jada je także na zimno zamiast wędliny.
Zazwyczaj przygotowuję mielone z pieczarkami, bo takie najbardziej lubimy. Zdarza się, że podaję je w sosie, albo przemycam paprykę lub inne warzywa. Mam jednak jedną zasadę: sama mielę mięso, aby mieć pewność, że jest świeże i dobrej jakości. Wybieram tłustsze kawałki, aby nie były suche (najczęściej łopatkę lub karkówkę).
Składniki:
- 0,5 kg mięsa mielonego
- czerstwa bułka
- mleko do namoczenia bułki
- 1-2 ząbki czosnku
- duże jajko
- sól, pieprz
- posiekana natka pietruszki
- 10 pieczarek
- olej do smażenia
Czerstwą bułkę namoczyć w mleku. Dobrze ją odcisnąć i dodać do
mięsa. Dorzucić przeciśnięty czosnek, jajko, posiekaną natkę pietruszki i
pokrojone w kostkę, podsmażone pieczarki. Całość dokładnie wyrobić i
doprawić do smaku solą i pieprzem. Jeśli masa będzie mało zwarta, można
dosypać jeszcze trochę bułki tartej. Formować kotlety i smażyć na rozgrzanym tłuszczu z obu stron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz